Bliskie kraje
Marginesy
Wysyłka:
Niedostępna
Sugerowana cena
Nasza cena
9,99 PLN
Oszczędzasz 74%
Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 0,00 zł
Pewna kobieta zakłada nielegalny ogród ostatnim piętrze warszawskiego bloku. Pewien mężczyzna składa 1156 żurawi origami i niechcący ratuje komuś życie. Pewna dziewczynka martwi się, że wyrażając egoistyczne życzenie, popełniła grzech przeciwko grawitacji. Punkowa poetka zostaje gwiazdą serialu telewizyjnego, a sekretarka zmarłego pisarza wchłania jego tożsamość jak rozgwiazda ciało swojej ofiary.
Pamięć odsłania warstwy krajobrazów, do których nie da się już wrócić, chociaż to one nas zbudowały. Świat przyrody przenika się z ludzkim światem, a mimo to pozostaje dziki, wywołując zachwyt i grozę. W drugim człowieku otwiera się otchłań, niepokojąca, ale i znajoma. Inni są tuż obok nas, a zarazem nieskończenie daleko.
Bliskie kraje to 22 opowiadania o inności, obcości i niezwykłych spotkaniach. Zarazem jest to wyznanie wiary w piękno i moc literatury w świecie wyniszczonym przez wojny i kryzys ekologiczny. Mocna, hipnotyzująca proza.
„Poprzednia książka Julii Fiedorczuk, Nieważkość, to powieść o tym, że jeśli jesteśmy równi, to tylko wobec okrucieństwa, a to największe przytrafia się nam, kiedy jesteśmy mali – tam zaczyna się koniec życia. Bliskie kraje są o ludziach, którzy są daleko, bo odpłynęli lub właśnie odpływają ze swoich sfer bezpieczeństwa i stałych lądów. Są gdzieś, gdzie kończy się dzieciństwo lub zdarza się coś, co wytrąca ze stanu oczywistości, a co czasem wstyd opowiedzieć nawet sobie samemu. Na plan pierwszy wypływają drugoplanowe postaci, które odklejają się, nie pasują, nie załapały się na sukces i szczęśliwe życie, tracą marzenia i pragnienia. Jak żyć po katastrofie, której czasem nawet się nie dostrzega, ale która jest, wydarza się, wydarzyła się.
Każde zdanie tej książki oplata wiara w moc opowieści, jak w pięknym opowiadaniu Mech, w którym babcia pokazuje wnuczce jak z pozornie martwych historii wystrugać żywe. Tajemnica i nienasycony głód nowych-starych opowieści wciąż każe je snuć i zszywać co postrzępione, ale nie tak, żeby było ładnie, ale żeby było prawdziwie. Tkam tę opowieść jak uparty pająk, wysnuwam ją cierpliwie z samego siebie. Z pustki, którą może rozpoznacie. Z mroku, który zapewne odrzucicie, mówi jeden z bohaterów Bliskich krajów. O tym mroku pisze autorka: To właśnie z tego ukrytego miejsca opowieść czerpie energię, stamtąd wyrasta jak roślinny pęd.
Julia Fiedorczuk jest multimedialna, to poetką, powieściopisarka, tłumaczka, ale także wykładowczyni literatury amerykańskiej i krytyczka, która w książce Cyborg w ogrodzie zajmuje się ekokrytyką, czyli relacjami między tym, co ludzkie a tym, co poza-ludzkie. Wspólne nam wszystkim – bo czy na pewno tylko ludziom? – jest z pewnością opowiadanie historii.
W Bliskich krajach mieszka mnóstwo ludzi i historii. Klamrą są dwa opowiadania (kobiety i mężczyzny: Właśnie tu wybuduję świątynię i Orgaspace) z końca świata jaki znamy, po katastrofach ekologicznych i wojnach. O ile jednak u początku książki to jeszcze niby-film, przy jej końcu to już rzeczywistość, a list od mieszkańca Orgaspace, arki Noego dla bogatych, pisany ręcznie wiecznym piórem na niezadrukowanych kartkach wyrwanych ze starych książek, jest jakby wyciągniętym z morza listem w butelce od ostatniego człowieka na Ziemi.
Bohaterzy i bohaterki tej książki poszukują siebie w literach, wierszach, innych ludziach, ale i w podróży, jak dosłownie w opowiadaniu W drodze – bohaterka jedzie do Indii, żeby zrozumieć siebie, a zrozumie (czy raczej poczuje) tylko (aż!) linijkę wiersza Eliota. Pragnienie odnalezienia szyfru i znaczenia w słowach, nawet ich układzie na stronie, jest zresztą niezwykle ważnym wątkiem Bliskich krajów.
Główną jednak batalią, rozgrywającą się w Bliskich krajach, wydaje się dojrzewanie – wtajemniczenie w sprawę, o której często nie do końca wiadomo, czym właściwie była, co się takiego wydarzyło, ale po której już z pewnością nie jest się takim samym i taką samą, świat zmienia skórę: Tym, co oddziela dorosłych od szczęścia, są rzeczy, których wcześniej nie było, a teraz są i domagają się uwagi (Wojna). Niestety częściej wiadomo, co się stało, a co każe zachowywać się jak kamień, jaszczurka: aby przetrwać, trzeba nie mieć ciała. No więc nie ma. Ma tylko oddech. Wydech i wdech. Wydech i wdech. I nie wie nawet, że ręce chłopca wędrują następnie pod jej bordową sukienkę (Mamo, moje ciało chce tańczyć). To coś, o czym nie chce się pamiętać, a co z pamięci ulecieć nie chce, i co tylko czasem cofa się i tworzy szczelinę, w której można egzystować. Jak żyć po traumie zdają się pytać bohaterki, czy raczej częściej odpowiadają sobie – jak nie żyć, jak tworzyć kokon, w którym można się zamrozić jak Królowa Śniegu, i budować odklejony od ciała obraz samej siebie, który oddziela od cierpienia, oddzielając jednocześnie od życia (Imago).
W Bliskich krajach mieszka i Matylda, bohaterka Stwórczyni gwiazd, nauczycielka plastyki, której zwyczajne życie staje się niezwyczajne, gdy rysuje i maluje, i Zetka, ta odmienna, inna – Julia Fiedorczuk tworzy w tym świetnym opowiadaniu, bez cienia sentymentalizmu, przejmujący portret, obrazek jednego dnia z życia kobiety, której ksywa nie bez powodu jest ostatnią literą alfabetu.
W posłowiu Korony dla Hansa Andersena tłumaczonej przez siebie Laury (Riding) Jackson, tak Julia Fiedorczuk pisze o cichej rewolucji, odbywającej się w pisaniu Jackson: polega ona na cierpliwym opowiadaniu prawdy o osobistym, jednostkowym istnieniu, które od zawsze i poza czasem łączy się z jednością ludzkiego bycia w słowach. Wydaje się, że i Julii Fiedorczuk o takie opowiadanie i taką wspólnotę, piszącego i czytającego, chodzi – zresztą pisze i często mówi, że pisanie i czytanie nie różni się wiele od siebie, jest tą samą potrzebą opowiadania, które zbliża nas do siebie bardziej niż cokolwiek innego. Przez chwilę, przez którą trwa opowieść, jesteśmy blisko ludzi, którzy są nami i nie są jednocześnie – są nami wszystkimi.
Bo kim są bohaterki i bohaterowie opowiadań Julii Fiedorczuk? Te dorosłe dzieci i przedwcześnie dojrzałe dzieci, których blizny widać dopiero, gdy z bliska przyjrzeć się w lustrze ich wnętrzom. Kim są te dzieci? Doprawdy, to my sami.
Uprawiam najstarszy zawód świata: opowiadam historie, przytacza Julia Fiedorczuk zdanie Laurie Anderson w posłowiu do tłumaczonej przez siebie książki Anderson – Języka przyszłości. Zmieniają się dekoracje, przestrzeń i czas, tymczasem wciąż, gdy siadamy do czytania lub słuchania opowiadaczy – zaraz się otwierają / jakieś ciepłe wnętrza, sen ogniem podszyty, / baśń podszyta ciałem (Widmo zimy z książki poetyckiej Julii Fiedorczuk Planeta rzeczy zagubionych).
Smutne baśnie: piękne, bo prawdziwe” . – Jacek Błach
Pamięć odsłania warstwy krajobrazów, do których nie da się już wrócić, chociaż to one nas zbudowały. Świat przyrody przenika się z ludzkim światem, a mimo to pozostaje dziki, wywołując zachwyt i grozę. W drugim człowieku otwiera się otchłań, niepokojąca, ale i znajoma. Inni są tuż obok nas, a zarazem nieskończenie daleko.
Bliskie kraje to 22 opowiadania o inności, obcości i niezwykłych spotkaniach. Zarazem jest to wyznanie wiary w piękno i moc literatury w świecie wyniszczonym przez wojny i kryzys ekologiczny. Mocna, hipnotyzująca proza.
„Poprzednia książka Julii Fiedorczuk, Nieważkość, to powieść o tym, że jeśli jesteśmy równi, to tylko wobec okrucieństwa, a to największe przytrafia się nam, kiedy jesteśmy mali – tam zaczyna się koniec życia. Bliskie kraje są o ludziach, którzy są daleko, bo odpłynęli lub właśnie odpływają ze swoich sfer bezpieczeństwa i stałych lądów. Są gdzieś, gdzie kończy się dzieciństwo lub zdarza się coś, co wytrąca ze stanu oczywistości, a co czasem wstyd opowiedzieć nawet sobie samemu. Na plan pierwszy wypływają drugoplanowe postaci, które odklejają się, nie pasują, nie załapały się na sukces i szczęśliwe życie, tracą marzenia i pragnienia. Jak żyć po katastrofie, której czasem nawet się nie dostrzega, ale która jest, wydarza się, wydarzyła się.
Każde zdanie tej książki oplata wiara w moc opowieści, jak w pięknym opowiadaniu Mech, w którym babcia pokazuje wnuczce jak z pozornie martwych historii wystrugać żywe. Tajemnica i nienasycony głód nowych-starych opowieści wciąż każe je snuć i zszywać co postrzępione, ale nie tak, żeby było ładnie, ale żeby było prawdziwie. Tkam tę opowieść jak uparty pająk, wysnuwam ją cierpliwie z samego siebie. Z pustki, którą może rozpoznacie. Z mroku, który zapewne odrzucicie, mówi jeden z bohaterów Bliskich krajów. O tym mroku pisze autorka: To właśnie z tego ukrytego miejsca opowieść czerpie energię, stamtąd wyrasta jak roślinny pęd.
Julia Fiedorczuk jest multimedialna, to poetką, powieściopisarka, tłumaczka, ale także wykładowczyni literatury amerykańskiej i krytyczka, która w książce Cyborg w ogrodzie zajmuje się ekokrytyką, czyli relacjami między tym, co ludzkie a tym, co poza-ludzkie. Wspólne nam wszystkim – bo czy na pewno tylko ludziom? – jest z pewnością opowiadanie historii.
W Bliskich krajach mieszka mnóstwo ludzi i historii. Klamrą są dwa opowiadania (kobiety i mężczyzny: Właśnie tu wybuduję świątynię i Orgaspace) z końca świata jaki znamy, po katastrofach ekologicznych i wojnach. O ile jednak u początku książki to jeszcze niby-film, przy jej końcu to już rzeczywistość, a list od mieszkańca Orgaspace, arki Noego dla bogatych, pisany ręcznie wiecznym piórem na niezadrukowanych kartkach wyrwanych ze starych książek, jest jakby wyciągniętym z morza listem w butelce od ostatniego człowieka na Ziemi.
Bohaterzy i bohaterki tej książki poszukują siebie w literach, wierszach, innych ludziach, ale i w podróży, jak dosłownie w opowiadaniu W drodze – bohaterka jedzie do Indii, żeby zrozumieć siebie, a zrozumie (czy raczej poczuje) tylko (aż!) linijkę wiersza Eliota. Pragnienie odnalezienia szyfru i znaczenia w słowach, nawet ich układzie na stronie, jest zresztą niezwykle ważnym wątkiem Bliskich krajów.
Główną jednak batalią, rozgrywającą się w Bliskich krajach, wydaje się dojrzewanie – wtajemniczenie w sprawę, o której często nie do końca wiadomo, czym właściwie była, co się takiego wydarzyło, ale po której już z pewnością nie jest się takim samym i taką samą, świat zmienia skórę: Tym, co oddziela dorosłych od szczęścia, są rzeczy, których wcześniej nie było, a teraz są i domagają się uwagi (Wojna). Niestety częściej wiadomo, co się stało, a co każe zachowywać się jak kamień, jaszczurka: aby przetrwać, trzeba nie mieć ciała. No więc nie ma. Ma tylko oddech. Wydech i wdech. Wydech i wdech. I nie wie nawet, że ręce chłopca wędrują następnie pod jej bordową sukienkę (Mamo, moje ciało chce tańczyć). To coś, o czym nie chce się pamiętać, a co z pamięci ulecieć nie chce, i co tylko czasem cofa się i tworzy szczelinę, w której można egzystować. Jak żyć po traumie zdają się pytać bohaterki, czy raczej częściej odpowiadają sobie – jak nie żyć, jak tworzyć kokon, w którym można się zamrozić jak Królowa Śniegu, i budować odklejony od ciała obraz samej siebie, który oddziela od cierpienia, oddzielając jednocześnie od życia (Imago).
W Bliskich krajach mieszka i Matylda, bohaterka Stwórczyni gwiazd, nauczycielka plastyki, której zwyczajne życie staje się niezwyczajne, gdy rysuje i maluje, i Zetka, ta odmienna, inna – Julia Fiedorczuk tworzy w tym świetnym opowiadaniu, bez cienia sentymentalizmu, przejmujący portret, obrazek jednego dnia z życia kobiety, której ksywa nie bez powodu jest ostatnią literą alfabetu.
W posłowiu Korony dla Hansa Andersena tłumaczonej przez siebie Laury (Riding) Jackson, tak Julia Fiedorczuk pisze o cichej rewolucji, odbywającej się w pisaniu Jackson: polega ona na cierpliwym opowiadaniu prawdy o osobistym, jednostkowym istnieniu, które od zawsze i poza czasem łączy się z jednością ludzkiego bycia w słowach. Wydaje się, że i Julii Fiedorczuk o takie opowiadanie i taką wspólnotę, piszącego i czytającego, chodzi – zresztą pisze i często mówi, że pisanie i czytanie nie różni się wiele od siebie, jest tą samą potrzebą opowiadania, które zbliża nas do siebie bardziej niż cokolwiek innego. Przez chwilę, przez którą trwa opowieść, jesteśmy blisko ludzi, którzy są nami i nie są jednocześnie – są nami wszystkimi.
Bo kim są bohaterki i bohaterowie opowiadań Julii Fiedorczuk? Te dorosłe dzieci i przedwcześnie dojrzałe dzieci, których blizny widać dopiero, gdy z bliska przyjrzeć się w lustrze ich wnętrzom. Kim są te dzieci? Doprawdy, to my sami.
Uprawiam najstarszy zawód świata: opowiadam historie, przytacza Julia Fiedorczuk zdanie Laurie Anderson w posłowiu do tłumaczonej przez siebie książki Anderson – Języka przyszłości. Zmieniają się dekoracje, przestrzeń i czas, tymczasem wciąż, gdy siadamy do czytania lub słuchania opowiadaczy – zaraz się otwierają / jakieś ciepłe wnętrza, sen ogniem podszyty, / baśń podszyta ciałem (Widmo zimy z książki poetyckiej Julii Fiedorczuk Planeta rzeczy zagubionych).
Smutne baśnie: piękne, bo prawdziwe” . – Jacek Błach
Szczegóły
Autor: Julia Fiedorczuk
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788365282583
Język oryginału: polski
Języki: polski
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 288
Format: 12.3x19.7cm
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Waga: 0.262 kg
Recenzje
Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także:
Londyńczycy
Agora
Odwaga jest kobietą
Dom Wydawniczy PWN
Ja we wczesnej schizofrenii
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Ścieżki Północy
Literackie
Prawie wszystko o ziołach i ziołolecznictwie
Mateusz E. Senderski
Zdradzeni
Czerwone i Czarne