Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie
Eko-Produkt
Wysyłka:
Niedostępna
Sugerowana cena
Nasza cena
8,03 PLN
Oszczędzasz 20%
Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 0,00 zł
Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie Icchaka Kacenelsona to wstrząsający opatrzony poruszającym wstępem przez dr Ewę Kurek poemat łączący w sobie elementy autobiograficznej opowieści, relacji historycznej i żałobnego trenu, będący jedną z najoryginalniejszych relacji świadka Holocaustu. Kacenelson stracił w warszawskim getcie żonę i dwóch synów, z trzecim synem po powstaniu w getcie, ukrywał się po aryjskiej stronie. Wpadli w Hotelu Polskim, z którego zostali wywiezieni do obozu we francuskim Vittel, gdzie powstała Pieśń. Kacenelson i Cwi zostali zamordowani w Auschwitz w maju 1944 roku.
Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy -
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą.
I ręce załamywałem ze wstydu. wstydu i hańby -
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom - bezbronnym Żydom!
Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach - z tarczą Dawida, szli wściekli
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu - do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych
Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.
Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: "Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!"
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.
A na ulicy - oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto
Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą -
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd -
Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom.
W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą - ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą. Ich wzrok. Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja - zbiry okrutne i dzikie!
A z boku - Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy - on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!
Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy -
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą.
I ręce załamywałem ze wstydu. wstydu i hańby -
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom - bezbronnym Żydom!
Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach - z tarczą Dawida, szli wściekli
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu - do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych
Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.
Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: "Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!"
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.
A na ulicy - oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto
Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą -
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd -
Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom.
W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą - ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą. Ich wzrok. Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja - zbiry okrutne i dzikie!
A z boku - Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy - on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!
Szczegóły
Autor: Icchak Kacenelson
Wydawnictwo: Eko-Produkt
ISBN: 9788395045400
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 80
Oprawa: miękka
Recenzje
Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także:
Ciasta z owocami
Buchmann
What Katie Ate.
Weekend Katie
Weekend Katie
Buchmann
Apetyt na Francję
Buchmann
Spowiedź Nikosia zza grobu
Zona Zero
Chińczyk przemytnicza Odyseja
Wydawnictwo Prawicowe
Miasto młodych wilków
Poligraf