Jest brutalnie, krwawo, miejscami mrocznie, a czasem bezwzględnie, a to wszystko ubrane jest w elegancki strój dobrze skrojonej fabuły.

"Zła wola" reanimowała dość przewidującą ostatnimi czasy serię Jorna Liera Horsta. W tej odsłonie będziemy świadkami kilku zbrodni, a do odkrycia ostatniej będziemy potrzebować większej niż dotychczas ilości ekspertów, w dodatku z różnych dziedzin.

Tom Kerr, główny podejrzany o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, zostaje skazany na dwadzieścia jeden lat pozbawienia wolności (najwyższa z możliwych kar w Norwegii). Podczas procesu opowiada o gwałcie, a następnie rozczłonkowaniu ciał dwóch nastolatek oraz miejscu składowania poszczególnych szczątków. Zostaje zabrany na wizję lokalną, podczas której ma wyjawić dokładnie przebieg każdej z nich. Z komisarzem Wistingiem wybiera się operatorka, prywatnie jego córka, Line. Chwila nieuwagi wystarczy, by Kerrowi udało się zbiec z miejsca zdarzenia.

Policja wszczyna śledztwo, a na jaw wychodzą nowe fakty - prawdopodobnie ktoś pomógł mordercy w ucieczce. Jedyną szansą na schwytanie Kerra jest dokładna analiza taśm oraz brzegu jeziora Noklevann, który jest dość często eksplorowany przez turystów i poszukiwaczy skarbów. Od tej pory wszystko dzieje się błyskawicznie, tropy pojawiają się, niektóre mylą szyki funkcjonariuszom. Nikomu nie można ufać, nikomu nie powinno się wierzyć. To, co wydaje się oczywiste, powinno być natychmiast zweryfikowane.